Ruszył Lotto Poland Bike 2016

Nadeszła wiosna, nadeszła również pierwsza runda cyklu Lotto Poland Bike. Zawody odbyły się w Otwocku drugiego kwietnia.

Nasza drużyna była już jednak po rozgrzewce. Wielu zawodników miało za sobą starty w zimowej Mazovii, w Wieliszewskim Crossingu czy zawodach Legia MTB Maraton.

W Otwocku przyszło nam się zmierzyć z już dobrze znaną trasą, tradycyjnie podzieloną na trzy dystanse: Max (61 km), Mini (29 km). Fan (7,5 km) oraz Mini Cross.

W zawodach wzięło udział 22 naszych zawodników, a dzięki punktom, które zdobyli Marta Szałaj, Jacek Podbielski, Krzysztof Skwark i Łukasz Koziński, zajęliśmy dziewiąte miejsce w klasyfikacji drużynowej.

Dwunastu zawodników wybrało trasę Max, na której najlepiej wśród nas poradził sobie Jacek Podbielski zajmując 43 miejsce w generalce i 29 w kategorii. Krzysztof Skwark był 58 w generalce i 10 w kategorii, a Łukasz Koziński 75 w generalce i 47 w kategorii, awansując do drugiego sektora. Dystans 61 km zaliczyli również Jakub Bogacz, Paweł Adamus, Marcin Wyrzykowski, Piotr Rek, Andrzej Pachowski, Sławomir Wójcik oraz Jerzy Odolczyk.

Marta Szałaj na trasie Max zajęła 7 miejsce w generalce i 5 w kategorii. Małgorzata Osiadacz była 10 w kategorii, w ostatniej chwili decydując się na bardziej wymagający wariant trasy.

Joanna Pachowska zajęła trzynaste miejsce w kategorii na dystansie Mini oraz awansowała do ósmego sektora, choć zabrakło zaledwie kilku punktów, aby wskoczyć od razu do siódmego.

Wśród mężczyzn najlepiej na krótszej trasie pojechał Jakub Paszkiewicz, był 29 w generalce. Do startów w zawodach wrócił Rafał Szulc, wjeżdżając się w nowy sprzęt. Michał Krzyczkowski popisał się szesnastym czasem w swojej kategorii. Na Mini wystartowali również Paweł Hernik. Piotr Gonstal i Paweł Puchalski.

Filip Szulc zajął osiemnaste miejsce na dystansie Fan.

Na otwarcie sezonu Poland Bike nie zabrakło też naszych najmłodszych zawodników. W zawodach Mini Cross Małgorzata Gonstal była piąta w DC1. Klara Szulc siódma w DC2.

Wypowiedzi zawodników:

JOANNA PACHOWSKA: – W Otwocku startowałam już kilka razy więc wiedziałam czego się spodziewać Trasa była wymagająca – pofalowany teren, górki, dołki i korzenie, sporo piachu a miejscami nawet błoto. Startowałam z 9 sektora i od początku założyłam sobie żeby dogonić 8 sektor. Jechało mi się zaskakująco dobrze. Tylko jeden piaszczysty podjazd mnie pokonał. Pod koniec trasy zapytałam jedną z zawodniczek z którego jest sektora – powiedziała mi że z 7. Ucieszyłam się bo to oznaczało że zrealizowałam swój plan. Podsumowując: awansowałam do 8 sektora brakuje mi 5 punktów żeby wskoczyć do 7. Muszę jeszcze nad sobą popracować bo wjeżdżając na stadion” ździebko „spuchłam” i zabrakło siły na ostatniej prostej. Zapomniałam dodać że podczas tomboli rozstrzygnięto konkursy „fejsbukowe” w których brałam udział i wygrałam w nich bardzo fajne nagrody: kompletny strój kolarski Poland Bike marki Vitesse z najnowszej kolekcji, okulary Goggle i bon do SPA.

ANDRZEJ PACHOWSKI: – Otwock od zawsze był dla mnie męczący i co roku cierpiałem z powodu skurczy. Jak na początek sezonu jest to dość ciężki maraton, dużo interwałów i pokonywanie wydm od startu, a potem jeszcze od 15km zaczynają się błota i torfowiska. W tym roku nie było najgorzej bo do mety dojechałem tylko ze zmarzniętymi i mokrymi stopami po przejeżdżaniu przez rzeczkę. Wynik na takim samym dystansie co rok temu, poprawiłem o 15minut i o 20minut w stosunku do tego co miałem 3 lata temu. Skurcze pojawiły się, jednak dopiero na mecie. Na szczęście udało się uniknąć spadku z sektora.

ŁUKASZ KOZIŃSKI: – Debiut w PB Otwock okazał się bardzo udany. Plan na rok 2016 czyli awans do drugiego sektora został zrealizowany już na pierwszym starcie (będzie z czego spływać).
Od startu mocne tempo. Postanowiłem trzymać się sprawdzonego planu z maratonu Legii w Laskach i od początku trzymałem koło Marcina Wyrzykowskiego (Marcin miałeś rację co do trasy). Taktyka okazała się na tyle skuteczna że do pierwszego zwężenia udało się wyprzedzić sporą grupkę kolarzy. Po rozjeździe na dystans MAX udało się dobić do dwóch innych zawodników i w takiej mini grupce kontynuować zawody. W międzyczasie grupka parę razy się powiększała ale ostatecznie ten skład który zawiązał się zaraz po rozjeździe dotarł do mety. Trasa nie specjalnie mi podpasowała. Mocno ukorzeniona czego osobiście nie lubię. Kilka razy dosyć solidnie dobiło obręcz ale modlitwy zostały wysłuchane i dętka wytrzymała. Sporo błota, przeszkód wodnych, kilka małych wzniesień. Do tego pomylona droga ale też kilka prostych szutrowych na których można było złapać oddech. Na koniec chciałbym podziękować Andrzejowi który przed samym startem serwisował mi hamulec. Dzień przed startem o godzinie 22 próbowałem wprowadzić pewne modyfikacje które zakończyły się ubytkiem płynu hamulcowego i zapowietrzeniem hamulca przedniego*. Chciałem jechać tylko na jeden ale 5 minut wystarczyło by Andrzej doprowadził mojego rumaka do zdrowia. Dzięki Andrzej!
*wyjaśniam: kupiłem stojak serwisowy więc jako prawdziwy domorosły fachowiec uznałem że znam się na serwisowaniu rowerów

KRZYSZTOF SKWARK: – W Otwocku było fajnie bo byli wszyscy, do jedzenia dali mi zarówno zupę jak i makaron, wylosowałem fajne nagrody. Legionowo okazało się, że przejechałem jak trening bo pulsometr średnie tętno 161 namierzył. Poza tym musiałem startować z 4, więc widziałem na żywo instruktaż pod tytułem jak nie powinno się jeździć na rowerze MTB.

PAWEŁ HERNIK: – No cóż, 280 miejsce to nie to na co liczyłem, przesadziłem z oponami (zbyt terenowe) i bardzo ciężko mi się jechało. Ale są i pozytywy. Sezon rozpoczęty, rower przetestowany, błędy przeanalizowane i od następnego Etapu będzie już coraz lepiej. A jeżeli chodzi o sam Poland Bike. Super jazda w super towarzystwie i w super pogodę. Już odliczam dni do 24.IV.

PAWEŁ PUCHALSKI: – Ten start był częścią przygotowań do SRH. Tempo było na maxa, ale musiałem zjechać na mini bo dziecko grało mecz z Polonią, a tego nie mogłem odpuścić. Jestem bardzo zadowolony bo jestem w naprawdę ciężkim treningu i bałem się, że nie dam rady. Na szczęście dałem , a w tym cyklu spróbuje się pościgać w mojej kategorii wiekowej dopiero po 18 czerwca. Za tydzień Wieliszew, gdzie będę ćwiczył technikę , a później Daleszyce, a tam będę się wspinał.

JERZY ODOLCZYK: – W tak sprzyjających okolicznościach natury pełen optymizmu wystartowałem z ósmego sektora z niezłomną wolą doganiania kolejnych sektorów z pierwszym włącznie choć dostał cirka 16min. fory. Dzida i ogień od początku aż do piątego km gdzie usłyszałem jak Asia do mnie krzyczy „lewa wolna”… Wtedy powietrze ze mnie zeszło…

MARIUSZ KRZYCZKOWSKI: – Trasa fajna. Szybka. wynik oki. przesunięcie się o jeden sektor, duża liczba zawodników czasami przeszkadzała na większe możliwości w czasie jazdy i lepszy wynik, ale wszystko pozytywnie.

MAŁGORZATA OSIADACZ: – Pierwszy start w PB okazał się rewelacyjny. Świetne towarzystwo, wspaniałe otwockie lasy, słoneczna pogoda. Do momentu rozmowy z moim drużynowym motywatorem zastanawiałam się nad dystansem, który pojadę. Wystarczyło jedno spojrzenie i już wiedziałam, że jak pojadę mini to zostanę usunięta z drużyny. Zatem na rozwidleniu kierowałam się strzałką MAX. Przez długi czas jechałam sama, nadając tempo. Trasa była wspaniała, lesista, momentami bardzo błotnista z kałużami, które spowodowały, że przejechanie przez nie zmroziły mi stopy. Trzy żele wystarczyły, żeby na koniec trasy zacząć wyprzedzać niektórych panów. Oczywiście duży wkład w przyjemność jazdy zawdzięczam Andrzejowi, który świetnie dopasował mi geometrię roweru i cudownie go przeserwisował! I będę miała pamiątkę, bo Asia uwieczniła moje zmęczenie i radość z przejechanego dystansu na mecie! W drużynie tkwi siła!

PIOTR REK: – Otwock jak zawsze taki sam, ciężki, wymagający i czasami nawet wnerwiający… Nie liczyłem na zbyt wiele bo zima nie była solidnie przepracowana. Czas poniżej 3 godzin uznaje za sukces, ale oczywiście powinno być znacznie lepiej. Spadek z drugiego sektora do czwartego będzie odpowiednią motywacją na dalszą część sezonu. Na szczęście następna edycja dopiero za 3 tygodnie i na dodatek na bardzo fajnej trasie. Miejmy nadzieję, że pogoda dopisze, a sprzęt będzie spisywał się bez zastrzeżeń (w Otwocku urwałem szprychę na wystającym pieńku i przez pół maratonu dzwoniła o ramę).

MARTA SZAŁAJ: – Start w Otwocku uważam za udany. Pomimo problemów technicznych z łańcuchem (trzy razy spadł na 3, 9 i 14 km – te liczby obstawiłam w lotto;) i braku dobrego koła na całej trasie wynik poprawiłam o 15 min w stosunku do zeszłego roku. Mozolnie też zbliżam się do czasów moich panów z teamu więc jestem zadowolona, no i pnę się w górę w sektorach. Trochę pracy jeszcze przede mną ale jest dobrze.

RAFAŁ SZULC: – Otwock potraktowałem jako sprawdzian siebie i roweru. Startowałem z szóstego sektora do którego spadłem po złapanej gumie w zeszłorocznym Konstancinie. Nie było już szans żeby wskoczyć wyżej ze względu na pęknięta ramę. Tak jak w poprzednim roku pierwszy wyścig sezonu postanowiłem jechać mini. Trasa jak to w Otwocku bardzo ciekawa, zero asfaltu mało piachu, fajne single do tego super pogoda, czyli to co lubię. Rower spisał się na medal. Wielkie podziękowania dla Andrzeja, który go poskładał i przygotował do sezonu. Ja też byłem pozytywnie zaskoczony sobą, co prawda 26 km to nie tak dużo, ale pozwoliło mi stwierdzić, że jest całkiem nieźle. Mocne tępo jak na mnie już od samego startu pozwoliło mi na poprawienie wyniku w stosunku do poprzedniego roku o 6 minut. Szkoda , że nie udało się wskoczyć do wyższego sektora, ale patrząc po wynikach sektorowych to chyba trzeba się cieszyć, że nie spadłem jak większa część szóstego sektora. Teraz trzeba mocno pracować, żeby podobnie było na dłuższym dystansie już w NDM.

KLARA SZULC: – Początek sezonu rowerowego i WIELKIE zmiany. Klara zmieniła rower (przesiadła się na większy sprzęt) i zmieniła kategorię wiekową w Mini Cross z 2-4 lata (DC1) na 5-6 lat (DC2). Na nowym rowerze treningi rozpoczęła kilka dni przed startem w Otwocku więc czasu na naukę było mało – ale jazda została opanowana bez zastrzeżeń… Do poprawy są jeszcze drobne problemy ze startem i hamowaniem, co nieco ją stresowało. Start w Otwocku potraktowała jednak na zupełnym luzie… Na trasie miała nawet czas na pogawędkę z koleżanką Ewą Grucą. Obie dziewczynki miały dobry start i były w czołówce. W połowie trasy jednak starsze rywalki na większych rowerach wyprzedziły dziewczyny. Ostatnia prosta to już tylko krótka wymiana spojrzeń między Klarą i Ewą, a następnie dobry finisz w wykonaniu Klary, której udało się wyprzedzić Ewę. Klara ostatecznie wyścigu Mini Cross w kategorii DC2 zajęła miejsce na szczęśliwej 7;) Łącznie startowało 9 dziewczynek – pierwsze 5 miejsc zajęły dziewczynki z rocznika 2010, miejsca 6-9 zajęły dziewczynki z rocznika 2011. Klara zapytana o wrażenia z wyścigu w Otwocku powiedziała: „Dobrze mi się jechało!”. Tak trzymać a będzie coraz lepiej.

PAWEŁ ADAMUS: – Otwocki Max okazał się wymagający wytrzymałościowo, tym bardziej cieszę się, że udało mi się dobrze rozłożyć siły i nie spuchnąć w końcówce (jak do tej pory miałem w zwyczaju). Trasa męcząca, urozmaicona odcinkami błota, przeprawami przez strumyki (tu podziękowania dla Cozmo za genialne smarowanie napędu – nawet po zapiaszczeniu pracował wyśmienicie), ale ostatecznie dosyć ciekawa jak na Mazowsze. Liczyłem na wynik bliżej 2h:40min, ale wiem, że nie przejechałem w tym roku jeszcze odpowiedniej ilości km. Czas przyspieszyć, bo już niebawem pierwszy górski sprawdzian w Daleszycach.

MARCIN WYRZYKOWSKI: – Trasa w Otwocku jak zwykle ta sama, stanowiąca na początek sezonu dość trudne zadanie – wymagająca fizycznie, wyniszczająca, męcząca psychicznie i tak jak powtarzam co roku nie lubię jej. Jest trudna, owszem nikt nie mówił, że będzie lekko, ale ma w sobie coś takiego, że co mi po prostu nie pasuje. Jeśli chodzi o kwestie sportowe to cóż, jestem pozytywnie zaskoczony swoją postawą. Poprawiłem swój zeszłoroczny rezultat co jest dla mnie bardzo satysfakcjonujące. Końcówkę jechało mi się bardzo źle i tu należą się podziękowania Pawłowi Adamusowi, który mnie dogonił i zmotywował, aby jeszcze przycisnąć na końcowych kilometrach – dzięki – może jeszcze kiedyś Cie objadę, jak nie w tym życiu to może w innym. Co do pewnych kwestii w organizacji zawodów, kilka rzeczy można było zrobić lepiej, ale nie będę wdawał się w niepotrzebną dyskusję. Dziękuję Cozmo Bike za dobre przygotowanie sprzętu do zawodów.

fot. Zbigniew Świderski


Opublikowano

w

przez

Tagi: