Jedni odpoczywali, inni trenowali, a trójka naszych zawodników – Marta Szałaj, Karol Wróblewski i Marcin Wyrzykowski, wybrali się na zawody do Skarżyska Kamiennej, zaliczane do cyklu Mazovia MTB Marathon.
Tu nie walczymy o klasyfikację generalną, więc start miał charakter czysto treningowy. Cała trójka zmierzyła się z dystansem Mega, liczącym 62 km.
Trasa zawodów była zbliżona do tej organizowanej przez Poland Bike w Wąchocku, niektóre jej partie nawet się pokrywały. Warunki pogodowe, spory deszcz dzień wcześniej, sprawiły, że było w wielu miejscach sporo błota i głębokich kałuż, co skutecznie utrudniało ściganie się. Było jednak sporo szerokich i suchych dróg w lasach, z długimi podjazdami, gdzie można było skutecznie rywalizować z innymi zawodnikami.
Marta Szałaj dopiero drugi raz w tym roku mierzyła się z dystansem Mega i ponownie stanęła na podium. Zajęła drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej i czwarte w klasyfikacji generalnej kobiet. Karol Wróblewski również popisał się świetnym rezultatem. Wywalczył 37 miejsce w generalce i 17 w kategorii wiekowej. Marcin Wyrzykowski był 109 w open i 43 w kategorii wiekowej.
MARTA SZAŁAJ: – Trasa w Skarżysku Kamiennej wcale nie była taka płaska i nudna jak zapowiadali. Błoto sprawiło że była trudna technicznie a 63 km dały w kość. Dla mnie jeden z cięższych maratonów w Polsce w tym roku, może też dla tego że rzadko się ścigam na takim długim dystansie, ale jak już zacznę jechać to nie potrafię odpuścić. Satysfakcja z przejechania ogromna, nawet po 3 i pół godzinie pedałowania. Do tego wynik bardzo zadowalający, 2 w kategorii i 4 w open – nie mam się czego wstydzić, chociaż najbardziej chciałam zobaczyć na trasie koszulkę Polonii MTB, ale nie udało się, do następnego Marcin
KAROL WRÓBLEWSKI: – W Skarżysku-Kamiennej zdecydowałem się wystartować w nadziei, że trasa będzie choć w części nawiązywać do MTB, czyli kwintesencji górskiej jazdy. W tygodniu poprzedzającym wyścig lektura forum Mazovi plus zapowiedzi na innych stronach branżowych zachwiały lekko sens wyjazdu no, ale słowo się rzekło, więc nie było odwrotu. Trasa okazała się na tyle wymagająca, że zweryfikowałem swoje chęci pokonania dystansu GIGA i w ostateczności przekroczyłem linię mety na dystansie MEGA. Może nie było aż tak górzyście, jak mogłoby być, kilka sztywnych podjazdów parę zjazdów, ale padający deszcz przez dwa dni przed maratonem pozostawił po sobie dużą ilość błota na trasie, która mocno dała się we znaki i w efekcie końcowym spowodowała, że przekraczając linię mety czułem się zadowolony i zmęczony. Dużym plusem był też dystans 62 km, jaki był do pokonania niby w PB są podobne, ale te 10 km czasami robi różnicę.
MARCIN WYRZYKOWSKI: – Szybko udało się zostawić za sobą rozczarowanie z Wąchocka, po zawodach, które zdecydowanie stanowiły wypadek przy pracy. Na Mazovię do Skarżyska Kamiennej pojechałem mocno zmotywowany i chętnie nastawiony do twardej walki, choć z drugiej strony pogoda na dzień przed zawodami nie napawała dużym optymizmem. Przed zawodami zapowiadano, że trasa będzie łatwa i kondycyjnie i technicznie. Na szczęście tak nie było i organizator zapewnił ciekawą arenę do rywalizacji. Trasa była podobna do tej z Wąchocka, niektóre sekcje nawet się pokrywały, ale moim zdaniem okazała się bardziej wymagająca, również ze względu na błoto, podmokłe tereny i dystans dłuższy o 10 kilometrów. Najlepiej czułem się na długich podjazdach, gdzie za każdym razem wyprzedzałem sporą ilość zawodników. Później traciło się trochę czasu w sekcjach błotnych, gdzie czasami tworzył się spory tłok, choć nie ukrywam, o wiele szybciej w takich warunkach bym tam nie pojechał co wynika trochę z braków w technice. Pomimo to jestem zadowolony z wyniku i zajętego miejsca, choć do mety dojechałem z pewnym zapasem sił, ale to dobrze wróży przed kolejnymi zawodami.
fot. Zbyszek Kowalski
Komentarze
Jedna odpowiedź do „Kamienna trójka”
Nic tak nie motywuje do dalszej ciężkiej pracy i szlifowania kondycji jak wygrana na trudnej technicznie trasie. Ilekroć rozmawiałam na ten temat z Majką tyle razy słyszałam że największe i najbardziej strome podjazdy idealnie nadają się do szlifowania kondycji ale i psychiki.