X Druzynowe Mistrzostwa Polski MTB Amatorów

27 sierpnia odbyły się Drużynowe Mistrzostwa Polski MTB Amatorów w Nieporęcie w którym wystartowała liczna grupa naszych zawodników w różnych kategoriach MIX i Kobiety gdzie do pokonania był dystans 24km oraz Elita – gdzie trzeba było pokonać 2 okrążenia wynoszące łącznie 48 km. We wszystkich rywalizacjach liczył się czas 3 zawodnika przekraczającego linię mety. W kategorii MIX zajęliśmy 8 miejsce – w składzie: Marta Wyrzykowska, Piotr Rek, Łukasz Koziński i Paweł Adamus z czasem: 01:04:24. W drugim składzie MIX składającym się z zawodników z kilku drużyn wystąpił Paweł Hernik wraz z Aleksandrą Szaturską (Wieliszew Heron Team), Pawłem Lach (Rowerowa Team) i Sebastianem Marcinkiewiczem (Nasz Bike Team). Team w którym startował Paweł pod wdzięczną nazwą „Fani Saternusa” zajął 10 miejsce. W kategorii Kobiety również w składzie mieszanym o nazwie „Wściekłe Szprychy” wystartowała Joanna Pachowska. Drużyna w której startowała Asia składała się z następujących zawodniczek: Sylwia Tkaczyk, Alicja Marcinkiewicz i Agnieszka Sternik. Damska drużyna zajęła 5 miejsce wśród Kobiet z czasem: 01:20:00. W kategorii Elita wystartowali: Krzysztof Skwark, Kamil Koc, Andrzej Pachowski oraz Grzegorz Marcinkiewicz (reprezentujący drużynę Nasz Bike Team) zajmując 8 miejsce z czasem: 02:15:13.

Poniżej prezentujemy wrażenia ze startu.

JOANNA PACHOWSKA: W końcu udało mi się wystartować w Drużynówce MTB Amatorów w Nieporęcie, w damskim składzie, co nie było takie oczywiste gdyż miałam spore problemy ze skompletowaniem składu. oja damska grupa w składzie z zeszłego roku nie miała szans się zebrać ze względu na: kontuzje, inne plany w tym dniu, lub chęć startu w Mixie (tzn. jazda w grupie z chłopakami). Pomimo powyższych trudności uparłam się wystartować w damskim składzie. Niestety start okazał się dla mnie dużym rozczarowaniem, a to dlatego że w naszym zespole kompletnie nie było Team Work już nie mówiąc o Team Spirit. Dwie zawodniczki wyrwały do przodu, a ja z trzecią zostałam z tylu w ciężkim szoku… Ale jak to? Przecież omawiałyśmy że jedzie się razem? Wydarłam do przodu na ile mi starczyło sił krzycząc żeby zwolniły, że jedziemy razem. Dość długo miałam je w zasięgu wzroku. Ale w końcu opadłam z sił oraz motywacji. Efekt był tego taki że jechałam razem z drugą zawodniczką, a później solo gdyż w międzyczasie zaklinował mi się łańcuch podczas zmiany przerzutek. Powiedziałam koleżance która jechała ze mną żeby na mnie nie czekała, że postaram się ją dogonić. Po uporaniu się z łańcuchem goniłam do przodu, dogoniłam ją i przegoniłam. Na metę wpadłam z 3,5 minutową startą do pierwszych dwóch dziewczyn z naszej na szybko złożonej drużyny. Grupie zaliczono mój czas. Byłyśmy ostatnie. Najbardziej smutne jest w tym to że to nie była jazda drużynowa. Na mecie powiedziałam bardzo spokojnie co o tym sądzę. A weekendowe wydarzenia sprowokowały mnie do narysowania instrukcji obrazkowej jak powinno się jeździć w drużynie.

fot. Zbigniew Świderski


Opublikowano

w

przez

Tagi: