JOANNA PACHOWSKA: – Trasa w Konstancinie Jeziornie podobała mi się nieco mniej niż w Zalesiu Górnym ze względu na sporą ilość asfaltu. Na szczęście były też fragmenty techniczne i moje ulubione single. Niestety pierwszym singlem w lesie nie dane było mi się na cieszyć, a to dlatego że start (jak zwykle) postanowiłam rozpocząć spokojnie, co tym razem zemściło się utknięciem w wielkim leśnym, rowerowym korku. Miałam też kłopoty z jazdą na otwartych przestrzeniach – wiatr mną miotał na prawo i lewo. Nie miałam tym razem możliwości „przytulić się” do grupki i schronić przed wiatrem. Po drodze minęłam Roberta któremu przytrafiła się awaria roweru, jednak nie chciał pomocy i powiedział żebym jechała dalej. Na ostatniej prostej chciałam ścigać się z innym zawodnikiem ale zaczął mi zajeżdżać drogę. Na mój okrzyk żeby „mi nie zajeżdżał drogi przecież jet dość miejsca na nas dwoje” odparł „sorry”. Podsumowując trasa szybka, ale miejscami bardzo męcząca. Ogólnie jestem zadowolona.
ANDRZEJ PACHOWSKI: – Startując w Konstancinie miałem jeden cel, odzyskać 4 sektor który utraciłem po nieudanym starcie w Zalesiu Górnym. Trasa szybka i nieskomplikowana technicznie, tylko miejscami teren pofalowany i piaszczysty. Niestety po takim fragmencie, jazdy wzdłuż Wisły na 32km wyrwało mi się siodełko z mocowania sztycy. Zmartwiłem się bo to był najdalej wysunięty fragment trasy i fakt wracania ponad 30km bez siodełka trochę przerażał. Na szczęście udało mi się pozbierać rozsypane w piachu elementy sztycy. Przy pomocy micro klucza skręciłem tak że mogłem dalej kontynuować jazdę, jednak trochę ostrożniej i spokojniej przed obawą kolejnego nabicia się na ostrą rurkę ( na szczęście nasze spodenki mają porządną mocną i grubą pieluchę ). Mimo straty 7minut na naprawę udało mi się odzyskać miejsce w 4 sektorze.
CEZARY KOSZALSKI: – W Konstancinie forma dopisała. Czułem się świetnie i niedługo po starcie udało się dojechać końcówkę pierwszego sektora co zapowiadało świetny wynik. Niestety zaraz po rozjeździe, wpadł na mnie inny zawodnik i zmuszony byłem rozstać się z grupą w której jechałem, oraz rozpocząć indywidualną jazdę. Na 28km miałem kolejnego pecha, przegapiłem skręt i w konsekwencji wyjechałem z trasy. Analizując ślad GPS na STRAVA mogę stwierdzić iż straciłem na swoim błędzie 15minut. Pomimo tej wpadki, przez resztę trasy starałem się odrobić zmarnowany czas i zrobiłem co mogłem by dojechać do mety w możliwie krótkim czasie. Ostatecznie dotarłem na 80 miejscu Open. Gdyby nie błąd było by co najmniej 30.
MARCIN WYRZYKOWSKI: – O zawodach w Konstancinie mógłbym powiedzieć bardzo dużo, ale nie widzę w tym większego sensu. Przykro mi z powodu wypadku Rafała, szczerze bardzo mu współczuję z powodu kontuzji jaką odniósł i ze względu na to co musiał wycierpieć. Wracaj Rafał szybko do zdrowia. Po tym wydarzeniu kwestie sportowe zeszły na dalszy plan. Jednak co do samej trasy, spodziewałem się, że będzie kiepska, ale byłem miło zaskoczonym tym co zastałem na miejscu. Razem z Piotrkiem i Rafałem jechaliśmy wspólnie, bardzo wysokim tempem i zapowiadało się na bardzo dobre wyniki indywidualne, które przełożyłyby się również na dobry rezultat dla drużyny. Niestety nie udało się, ale w zaistniałej sytuacji kwestia rezultatów nie miała znaczenia. Liczę, że w przyszłym roku weźmiemy rewanż za tego pecha.
…więcej wkrótce
fot. Zbigniew Świderski