W niedzielę 22 maja nasza drużyna wystartowała w cyklu Poland Bike Marathon w Nadarzynie. Reprezentowała nas liczna grupa zawodników w składzie: Marta Szałaj, Krzysztof Skwark, Łukasz Koziński, Paweł Adamus, Marcin Wyrzykowski, Małgorzata Osiadacz, Rafał Szulc i Jerzy Odolczyk którzy zmierzyli się z dystansem Max. Natomiast na dystansie Mini reprezentowali nas: Michał Krzyczkowski, Paweł Hernik, Paweł Puchalski i Katarzyna Szulc. Nie zabrakło też najmłodszych zawodników. Na dystansie Fan wystartował Filip Szulc, a Klara Szulc na MiniCross.
W klasyfikacja Teamów Open zajęliśmy 9 miejsce. Dla drużyny najwięcej punktów zdobyli: Marta Szałaj, Krzysztof Skwark, Łukasz Koziński i Paweł Adamus. Ponadto Marta Szałaj, Małgorzata Osiadacz i Michał Krzyczkowski byli blisko podium w swoich kategoriach. Marta – 5, Małgosia – 7 na dystansie Max, natomiast Michał – 8 na dystansie Mini. Zanotowaliśmy też liczne awanse sektorowe.
Poniżej prezentujemy wrażenia naszych zawodników.
PAWEŁ HERNIK: ZADOWOLONY!!!, Trasa szybka, cały czas, nie było momentu na odpoczynek bo cały czas ktoś siedział na kole. długie dukty często wyboiste dawały mocno w kość, Kurz!!!! to mam w gardle do teraz 🙂 Od początku miałem plan żeby jechać na całego. Wiedziałem ze 26cali koło nie jest szybkie na taki maraton więc musiałem kręcić. Przykleiłem się do kilku mocnych zawodników z MAXa i ciągnąłem za nimi, jak przejechałem metę padłem, ale zadowolony :). Jak dla mnie – było SUPER 🙂 – Dodam już oficjalnie ze awansowałem do 5 sektora (czyli założony plan z początku sezonu juz wykonany :)!!!)
MARCIN WYRZYKOWSKI: Start, blat, meta. To tak w skrócie. Typowe zawody jak na mazowieckie warunki. Płaska trasa i bardzo mocne tempo od startu do mety, bez chwili wytchnienia, bez miejsca na kalkulacje. Fajne było to, że większość trasy wiodła przez las, nie było łąk, ani pól, czego nie lubię. Owszem zdarzały się kartofliska, ale w porównaniu do wielu innych zawodów w tym regionie, było tego mało. Jeśli chodzi o mój wynik i moją jazdę. Nie miałem tak naprawdę dużych oczekiwań przed startem, podczas zawodów jednak trzymałem mocne tempo, które sprawiło, że na mecie zanotowałem przyzwoity rezultat. Odzyskałem nawet drugi sektor, co było dla mnie dużą niespodzianką.
PAWEŁ PUCHALSKI: Start i mój dobry wynik dedykuje naszej koleżance z trybun. Ruda nie zapomnimy o Tobie nigdy. R.I.P
fot. Zbigniew Świderski