Po ostatnim safari nurkowym w kwietniu 2012 roku spędzonym w miejscach nurkowych północnej części Morza Czerwonego nie miałam wątpliwości iż po ukończeniu sezonu maratonów MTB przyjdzie czas na nurki w południowej części. Tak się też stało i po raz kolejny poleciałam do Egiptu. Rejs rozpoczął się z portu w Marsa Alam i zmierzał na południe w stronę zwrotnika raka prawie do granic z Sudanem. Grafik każdego dnia bardzo napięty, do 4 nurkowań. Dzień zaczynał się pobudką już o 5:45 🙂 Przyznaje, iż wstawanie o tak wczesnej porze było dla mnie nie lada wyzwaniem. Po zachodzie słońca odbywało się też nurkowanie nocne. Morze Czerwone bogate jest w rafy koralowe. Pełno tu rybek od uroczych, maleńkich Antheas, Błazenek, kolorowych Butterflyf Fish poprzez średnich rozmiarów Skrzydlice, Mureny, Rozdymki, Jacki. Są też niebezpieczne Triggery, Płaszczki jak i olbrzymie Ryby Papuzie oraz imponujących rozmiarów Napoleny. Nie brakowało Barakud i Tuńczyków a i żółwie udało się namierzyć. Tym razem nie miałam okazji spojrzeć w oczy rekina czy zobaczyć przecudnej Manty. Miałam okazję nurkować w tunelach i wąwozach jak i nieopodal wraku promu Salem Express. Statek zatonął w 1991 r w wyniku błędnej decyzji kapitana. Oficjalnie tragedia pochłonęła życie 470 ludzi. Według oficjalnych danych na pokładzie znajdowało sie 650 ludzi – 72 członków załogi i 578 pasażerów. Uratowało się tylko 180 osób. Kapitan Hassan Moro, który przeżył katastrofę został osadzony w więzieniu, gdzie popełnił samobójstwo. Ku mojemu zdziwieniu i ogromnej radości napotkałam na Diugonia – morskiego ssaka zaliczanego do rzędu syren. To bardzo urocze zwierzątko. Wypad bardzo udany, fajni ludzie, wrażenia. Safari bogate w doświadczenia nurkowe, za którymi już okrutnie tęsknię.
Autor: Agnieszka Donimirska
Fot. Marcin Wojtasik