Młodzież na start

Co słychać u naszych najmłodszych?

W niedzielę (22.09) w Nowym Dworze Mazowieckim wystartowała dwójka naszych najmłodszych zawodników Klara Szulc i Filip Szulc. Jak im poszło i jakie wrażenia?

Menadżerka Klary, czyli mama , tak opisuje start swojej podopiecznej:

– Debiut Szulczykowych dzieci okazał się być całkowicie zróżnicowany… To nie był niestety KLARY dzień… Najpierw zbyt długo czekała na starcie, rączki i nosek troszeczkę wymarzły ale tuż po odliczaniu MINI WYŚCIG wystartował – Klara z lekkim poślizgiem zdecydowała się ruszyć na całego. Początek zapowiadał się obiecująco – haha niestety po kilku metrach kibice przywitali Naszą najmłodszą zawodniczkę gromkimi brawami – na co Klara zdecydowała się zatrzymać i przyjąć owacje ze stoickim spokojem. Dalsza część trasy na wirażu przebiegała mniej-więcej w rytmie jadę-czekam, jadę-czekam aż wreszcie pojawiła się ostatnia prosta – już widać metę. Nagle SZOK… Na mecie jakiś wąsaty Pan z mikrofonem zapowiedział, że czeka na ostatnią zawodniczkę, zawodnika – hmmm czyżby nie wiedział, że Klara to dziewczyna? No cóż może jeszcze była zbyt daleko… W każdym bądź razie Klarcia zdecydowanie nie dostrzegła w nim Bogdana (aaa więc to nie Poland Bike Marathon) i nie bardzo chciała dalej jechać – dopiero po kilku konsultacjach z mamą zdecydowała się jednak ukończyć wyścig… Najlepszy finish miała za metą, jak tylko minęłyśmy prowadzącego imprezę Pana z wąsem Klara ruszyła niczym błyskawica.

Natomiast tata Filipa tak podsumował jego start:

– Trasa jak dla dzieci ciekawa. Filip startował właściwie z samego końca. Początek to asfalt gdzie stawka się rozciągnęła i można było minąć kilku zawodników. Potem błoto i pierwszy podjazd z którym Filip świetnie sobie poradził. Kolejne kilka kilometrów płaskich po wale z pięknym widokiem na Narew – i tu udało się zdobyć kilka pozycji. Po zjeździe z wału teren zróżnicowany trochę piasku, trochę betonowych płyt, trochę trawy fajny odcinek singli, gdzie Filip ciągnął swoją część stawki. Po powrocie do miasta zamiast w lewo pojechaliśmy w prawo ale na szczęście tylko z 30 metrów i udało się nie stracić miejsca. Policjant stał na środku skrzyżowania, ale pytany gdziem mamy jechać stał i milczał . Nieco strachu napędziły nam TIRy – jeden musiał hamować kiedy zjechaliśmy przed nim na asfalt, a po przejechaniu 500m kolejny wyjechał na nas z za zakrętu – strasznie słabo oznaczone miejsce i żadnego zabezpieczenia. Potem był kolejny ciekawy techniczny odcinek z górkami, pierwsza z nich dla dorosłego zawodnika do podjechania, ale dla Filipa i kolegów z którymi się ścigał ciężka przeprawa, którą trzeba było podejść. Ale dzięki temu, że Filipowi udało się podbiec dosyć szybko urwał się grupie w której jechał i już samotnie dotarł do mety. Jak na pierwszy start Filipa w sezonie to należy go zaliczyć do bardzo udanych, zmęczony ale bardzo zadowolony z siebie dotarł do mety i mówi, że będzie startował dalej.


Opublikowano

w

przez

Tagi: