Golub-Dobrzyń MTB Maraton

W sobotę 24.10.2015 r. odbył się maraton w Golubiu-Dobrzyniu, mieście położonym w województwie kujawsko-pomorskim. Do wyboru były trzy dystanse: Mini liczący 19 km i 228 m przewyższeń, Mega wynoszący 48 km i 624 m w górę oraz Giga mający aż 69 km i 904 m w górę. Trasa maratonu była bardzo zróżnicowana, przebiegała przez tereny leśne i wiejskie gmin Golub-Dobrzyń oraz Ciechocin. Nasi zawodnicy zmierzyli się zarówno z piachem, kamieniami, korzeniami jak i z długimi, jak na niziny terenami, podjazdami i zjazdami. Znalazło się również kilka trudniejszych technicznie etapów, m.in. droga przez łąkę w okolicy rzeki Ruziec, singiel wzdłuż jeziora Słupno i podjazd w Nowogrodzie który był ciekawie „ubarwiony” przez naturę. Na chwilowe odprężenie nie zabrakło kilku krótkich odcinków asfaltowych.
Krzysztof Skwark i Cezary Koszalski zdecydowali się na dystans Giga, Łukasz Koziński, Kamil Koc, Andrzej Pachowski i Robert Francuzik – na dystans Mega. Natomiast Joanna Pachowska wystartowała na dystansie Mini.
Nasi zawodnicy osiągnęli bardzo dobre rezultaty. Krzysztof Skwark zajął 2 miejsce, a Cezary Koszalski 3 miejsce w kategorii M2 na dystansie Giga wynoszącym 69 km. Joanna Pachowska zajęła 2 miejsce w Open na dystansie Mini który wynosił 19 km. Kamil Koc znalazł się tuż za podium zajmując 4 miejsce w swojej kategorii na dystansie Mega (48 km). Bardzo dobre wyniki osiągnęli też: Łukasz Koziński, Andrzej Pachowski i Robert Francuzik którzy również zmierzyli się z dystansem Mega.

Poniżej prezentujemy relacje naszych zawodników.

CEZARY KOSZALSKI: Na ostatni wyścig w sezonie obrałem Agrolok MTB Maraton, który odbył się w miejscowości Golub-Dobrzyń w dniu 24.10.2015.
Postanowiłem tego dnia wystartować na najdłuższym, bo liczącym 69km dystansie który wydawał mi się bardzo interesujący ze względu na zapowiedzi organizatorów.
Na miejscu stawiliśmy się wraz z drużyną około godz 10, czyli jakąś godzinę przed startem, po odebraniu numerów zostało już niewiele czasu na rozgrzewkę. Szczęście w nieszczęściu, że start przesunął się o pół godziny, dzięki czemu udało się co nieco rozgrzać przed startem. Dystans Giga wystartował z pierwszego sektora a czołówka od razu po starcie narzuciła mocne tempo. Udało się złapać do czteroosobowej grupki gdzie wraz z teamowym kolegą Krzyśkiem Skwarkiem spędziliśmy pierwsze kilometry wyścigu. Po kilku kilometrach odpadł Krzysiek, ja utrzymałem się w niej do 30 kilometra… szkoda bo resztę wyścigu spędziłem już właściwie sam.
Trasa – bajka! Ponad 900m w górę, kilkanaście sztywnych podjazdów tyle samo podnoszących adrenalinę zjazdów, kręte single w lesie i szybkie szutry na polnych drogach, było wszystko co pozwala nazwać wyścig „Maratonem MTB”. Bawiłem się świetnie,choć zmęczenie z każdym kilometrem było coraz większe. Miałem 3 żele energetyczne lecz okazało się to za mało na tak wymagającą trasę i na 10km przed metą poczułem, że mnie odcięło. Na samej końcówce dojechał mnie Krzysiek Skwark dzięki czemu wyprzedził mnie o jedną pozycję w tabeli wyników. Mimo odcinki jestem bardzo zadowolony ze startu. Mocne tempo pozwoliło mi zająć 11 miejsce na dystansie GIGA i 3m-ce w mojej kategorii wiekowej M2. Za rok na pewno wezmę udział kolejnej edycji Agroloka- mocniejszy, bardziej doświadczony i jestem pewien, że wynik zostanie znacznie poprawiony.

KRZYSZTOF SKWARK: I edycja Agrolok MTB Maraton w Golubiu Dobrzyniu miała ze względu na długość i charakter trasy był zamknięciem sezonu rozpoczętego na dobre w Otwocku. 69 km długości ponad 900 wysokości.
Start w 27 osobowej grupie Giga pozwolił utrzymać się w czołówce- przez kilka pierwszych kilometrów. Niestety nie utrzymałem tempa narzucanego przez Cezarego Koszalskiego. Oznaczało to ponad 60 km samotnej jazdy, zawodnicy z przodu wydawali się nie do dojścia, a z tyłu byli za słabi żeby z nimi współpracować. Narzuciłem mocne, równe tempo które okazało się na tyle mocne że dogoniłem kilka kilometrów teamowego kolegę Cezarego do którego na rozjeździe traciłem ponad 7 minut. Równa jazda pozwoliła na zajęcie 2 miejsca w kategorii, na podium po raz pierwszy w tym sezonie i to w towarzystwie kolegi z drużyny.
Za rok podium w open 😉
Pogratulować należy wszystkim którzy zdecydowali się wystartować w Golubiu, temperatura, interwałowy charakter trasy był naprawdę wymagający.

ANDRZEJ PACHOWSKI: Pogoda na starcie na szczęście dopisała, bo trasa była dosyć ciężka, dużo podjazdów i zjazdów wąwozami i przy padającym deszczu było by bardzo ciężko. Nie spodziewałem się że w tamtym terenie można wyznaczyć tak ciekawą trasę z taką ilością przewyższeń, porównywalną z np górami Świętokrzyskimi, a tu w dodatku jeszcze z widokiem na jeziora. Na maratonie dosyć mało było oznakowań trasy, strzałek, wiec miejscami bałem się że się pogubię, ale udało się dojechać do mety, i ukończyć dystans Mega 49km.

JOANNA PACHOWSKA: Decyzja o starcie w Golubiu- Dobrzyniu zapadła spontanicznie. Zdecydowałam się na dystans Mini wynoszący 19 km.  Decyzja była spowodowana tym że nie czułam się po starcie w warszawskim XC zbyt dobrze i obawiałam się o moją formę. Miasteczko i start było zlokalizowane kilkaset metrów od siebie, miejsc do parkowania było dużo, a pogoda (po tygodniowych opadach) również sprzyjała: było pochmurnie, ale nie padało. Czekając na start mocno zmarzłam mimo rozgrzewki, bo sam start niestety nieco się opóźnił, a do tego sektory były puszczane w 10 minutowych odstępach. Najpierw Giga, potem Mega a na końcu Mini. Sama trasa mnie zachwyciła gdyż wiodła lasami po bardzo malowniczych terenach. Nie zabrakło technicznych fragmentów, podjazdów i zjazdów. Na jednym z piaszczystych podjazdów przewróciłam się niegroźnie na bok, bo przednie koło mi się zapadło i straciłam równowagę. Zabrakło mi troszkę bardziej szczegółowego oznakowania w postaci strzałek, na szczęście w zasięgu wzroku miałam kolarza w pomarańczowym stroju i jego się trzymałam. Podczas dekoracji okazało się że zajęłam 2 miejsce w Open. Chociaż początkowo przez pomyłkę udekorowano mnie jako 3, bo na liście wyników przez pomyłkę pojawił się facet 😉 Organizatorzy zdecydowali że jeżeli ktoś znalazł się w klasyfikacji Open, nie będzie dekorowany w kategorii wiekowej. Uważam że to bardzo dobre rozwiązanie, dzięki temu więcej osób zostało nagrodzonych. W nagrodę dostałam imponujący puchar oraz 150 zł! Podsumowując – trasa doskonała, spokojnie można ją porównać do tras w Górach Świętokrzyskich. Na pewno tam jeszcze wrócę, bo czuję niedosyt 🙂

ŁUKASZ KOZIŃSKI: Wyjazd na Agrolok MTB Maraton w Golubiu-Dobrzyniu był bardzo dobrym pociągnięciem. Czułem że noga będzie podawać a jak sie okazało trasa poprowadzona świetnie. Było wszystko to co najlepsze w MTB. Strome podjazdy i zjazdy rodem z Korony Świętokrzyskiej. Fajne single w lesie i nad jeziorem.
Znalazło się też sporo płaskich szerokich szutrów i ubitych dróg na których można było złapać oddech. Nie zabrakło również miejsc z piachem gdzie naprawdę trzeba było walczyć o równowagę lub mocno depnąć żeby przez niego przejechać. Niestety akurat i podjazdy i piachy to było coś z czym sobie nie radziłem. Już na samym początku trasy miałem defekt, który uniemożliwiał mi mocne naciskanie na pedały. Jak się później okazało zajechana była kaseta a łańcuch bardzo mocno rozciągnięty. To wszystko sprawiło że napęd nie działał jak należy i większość podjazdów (nawet tych stosunkowo płaskich) podbiegałem z rowerem obserwując współczucie na twarzach mijających mnie kolarzy. Tylko z Kamilem (Pożeraczem) mijaliśmy się chyba z 8 razy na trasie. Kamil doganiał mnie i wyprzedzał na podjazdach a ja jego na płaskich ubitych prostych. Na szczęście dla mnie ostatnie kilka kilometrów wyścigu okazało się na tyle płaskie że mogłem w miarę docisnąć na pedały i nadrobić kilka miejsc do kolarzy do których traciłem czas na punkcie kontrolnym.
Generalnie mimo problemów ze sprzętem z wyścigu jestem bardzo zadowolony. Na 10 kilometrze nie wyobrażałem sobie dalszej jazdy nie mówiąc już o dojechaniu dystansu Mega – 49 km, a jednak mimo setek przekleństw rzucanych na lewo i prawo jakoś się udało. Takie zdarzenia kształtują charakter 😉
Podsumowując: Agrolok Golub-Dobrzyń MTB Maraton w przyszłym roku w planach startowych znajdzie się obowiązkowo. Jak mówią dobre szpeje to połowa sukcesu, więc za rok na lepszym i dobrze przygotowanym sprzęcie będę chciał pokazać na co mnie stać! Aha, wspomnę jeszcze, że na mecie dostałem mój pierwszy kolarski medal. Nie za jakiś szczególny wynik i osiągnięcia. Dawali wszystkim 🙂

fot. Karol Chomiak – Golub-Dobrzyń MTB Maraton


Opublikowano

w

przez

Tagi: