W sobotę 12 września cykl Lotto Poland Bike zawitał do Nowin. To już była trzynasta tegoroczna runda cyklu i druga zaliczana do Korony Świętokrzyskiej.
Na starcie stanęło 550 zawodników. Nasza drużyna przyjechała w jedenastoosobowym składzie.
Trasa tradycyjnie składała się z trzech dystansów: MAX (45 km), MINI (26 km), FAN (8km).
Fakt, że był to etap górski sprawił, że to była jedna z trudniejszych tras w tegorocznym cyklu, ale również jedna z najfajniejszych.
Rywalizacja była bardzo zacięta, czego przykładem są małe różnice w klasyfikacji zespołowej, gdzie zajęliśmy ósme miejsce. Dla PWMTB punktowali Marta Szałaj, Krzysztof Skwark, Małgorzata Osiadacz oraz Marcin Wyrzykowski.
Nasi zawodnicy mieli mieszane odczucia po zawodach w Nowinach, ale wielu zanotowało dobre wyniki indywidualne. Niestety niektórych dopadł też pech na trasie.
Punktująca dla zespołu czwórka pojechała dystans max. Marta Szałaj ponownie zawitała na podium, zajmując drugie miejsce w K3. Krzysztof Skwark, jak sam przyznał na mecie, liczył na lepszy rezultat, ale i tak na nowym rowerze zdołał wyjeździć 15 miejsce w M2 i 51 w generalce. Małgorzata Osiadacz popisała się bardzo dobrym, czwartym czasem w K3. Marcin Wyrzykowski był czterdziesty w M3.
Z szansami na bardzo dobry wynik na dystansie max jechał Paweł Adamus, ale przebite koło zepchnęło go na dalszą pozycję, ostatecznie 45 miejsce w M3. 63 w tej kategorii był Andrzej Pachowski. Dziewiąte miejsce w M5 zajął Jerzy Odolczyk.
Na dystans mini zdecydowało się czterech zawodników. Joanna Pachowska była trzynasta w K3, Kamil Koc 18 w M2, Michał Krzyczkowski, który kandyduje do naszej drużyny 9 w M1. Robert Francuzik zajął 67 miejsce w M3. Z powodów technicznych zawodów nie ukończył Łukasz Koziński.
MARTA SZAŁAJ: – Trasa zawodów w Nowinach na Poland Bike Maraton była cudowna. Płynna jazda i w gore i w dół, nie była trudna technicznie ale wymagała dobrej techniki jazdy mtb po górach. Na podjazdach można było się spocić a zjazdy dawały sporo frajdy. Niestety osobiście nie mogę tego startu zaliczyć do udanego. Noga nie podawała, czułam zmęczenie po kilu dniach jazdy w Beskidzie Śląskim, brak odpoczynku i zbyt dużo treningów skutkowało 7 miejscem w open. Wiem gdzie popełniłam błędy i w Kielcach dam już z siebie wszystko. Na pocieszenie było drugie miejsce w kategorii.
MARCIN WYRZYKOWSKI: – Zawody w Nowinach stanowiły jeden z górskich etapów cyklu Poland Bike. Sobotni deszczowy poranek w Warszawie nie nastrajał zbyt dobrze do tego startu. Jednak po przejechaniu blisko 200 km na miejsce zawodów, okazało się, że wjechaliśmy do innej strefy klimatycznej, było sucho, ciepło i w miarę słonecznie. Nigdy nie miałem okazji startować w Nowinach, więc kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać. Organizator postarał się o bardzo fajną trasę. Okazała się łatwa technicznie, a jej płynna charakterystyka dawała dużo frajdy z jazdy. Chwilami odnosiłem wrażenie, że więcej jeździliśmy w dół niż w górę, choć sam wynik mówi raczej coś innego. Szybkie sekcje zjazdowe wywoływały duży uśmiech na twarzy podczas jazdy. W Nowinach miałem okazję wystartować z pierwszego sektora i tak jak się spodziewałem, to był dla mnie za wysoki poziom. Jak zawsze dawałem z siebie wszystko i chociaż w drugiej części trasy opadłem trochę z sił (może to już zmęczenie sezonem) to na mecie nie miałem uczucia ujechania.
PAWEŁ ADAMUS: – W Nowinach przeżyłem powtórkę z Myślenickiego Bike Maratonu: bajeczna trasa, ogromna przyjemność z jazdy (zwłaszcza ze zjazdów – zjawiskowy niebieski szlak, elektryzująca Belnia), złapany flow i mocna tego dnia noga to jedna strona medalu. Druga strona to niestety kolejna w tym roku guma i 10-minutowa strata…
Pomimo niepowodzenia, wracałem z Gór Świętokrzyskich zadowolony. Forma na górskiego MAXa jest. Mam nadzieję, że uda mi się ją potwierdzić w Kielcach.
JOANNA PACHOWSKA: – Na start w Nowinach czekałam z dużą niecierpliwością, bo słyszałam o tym miejscu wiele historii i legend. I muszę przyznać – nie zawiodłam się. Już sam dojazd w Góry Świętokrzyskie wystawił nas na próbę. Pogoda była koszmarna: wiało i padało. Na miejscu okazało się że wjechaliśmy w inny mikroklimat: było ciepło, sucho i słonecznie. Miasteczko Poland Bike było położone w bardzo malowniczym miejscu, w pobliżu basenu w Nowinach. Szkoda że nie wiedziałam o tym basenie, i nie wzięłam stroju do pływania. Byłaby to idealna regeneracja po maratonie. Wracając do samego maratonu, to tradycyjnie już zdecydowałam się na start na dystansie MINI. Sama trasa okazała się bajeczna. Start rozpoczął się od długiego podjazdu. Mozolna wspinaczka dała mi trochę w kość ale to nie podjazdy są moją piętą achillesową, a zjazdy. W pewnym momencie wpadłam w panikę gdy na zjeździe byłam wyprzedzana przez „harpagany” z 10 sektora. Tak się przestraszyłam mijanki na „grubość szprychy” że aż się zachwiałam na rowerze. Nie wywaliłam się tylko dlatego że wypięłam lewą nogę z SPD i odbiłam się od skarpy. W tym miejscu chciałabym podziękować zawodnikowi który za mną jechał i instruował odnośnie zjazdu – dzięki Tobie przetrwałam. Na 13 km „przestrzeliłam” skręt w lewo do lasu, na szczęście Marcin Gruca zauważył strzałkę i dość szybko cała grupa (a wśród niej ja) zawróciła na właściwa drogę. Do elementów trudnych należał również szuter, który stał się powodem spięcia między mną a zawodniczką z drużyny I Box. Na szutrowym zakręcie wyrzuciło mnie na zewnętrzną i trochę ją przyblokowałam tracąc panowanie nad rowerem. Na szczęście nic się nie stało. Ostatni zjazd do mety był iście crossowy z duża ilością hopek. Moje ręce ledwo to wytrzymywały. Tylko jeden zjazd mnie przerósł i postanowiłam sprowadzić rower – wiódł wśród drzew a ja nie wiedziałam jak się kończy więc wolałam nie ryzykować. Na metę wjechałam bardzo zmęczona i zadowolona zarazem. Przejechałam całą trasę bez wywrotki. Trzymające mnie wciąż przeziębienie dało o sobie znać co zaowocowało kryzysem w połowie trasy, ciągłe zatkanym nosem i nie najlepszym wynikiem. Trasa w Nowinach okazała się najlepsza jaką kiedykolwiek jechałam w cyklu Poland Bike.
KRZYSZTOF SKWARK: – Nowiny były II etapem Korony Świętokrzyskiej, który miał być etapem zachowawczym, ponieważ na nowym rowerze zrobiłem ok 2 km. W postanowieniu wytrwałem do pierwszego zjazdu, potem starałem się jechać swoje oraz wykorzystywać pracę innych na odsłoniętych odcinkach. Taktyka okazała się skuteczna, ale niestety zawiódł sprzęt. Przymusowy postój na podjeździe kosztował mnie trochę czasu, w związku z czym wynik pozostawia niedosyt. Trasa była urozmaicona, w przeciwieństwie do większości tras PB bardziej wymagała techniki i mocy na podjazdach niż wytrzymałości harta. Z niecierpliwością czekam na Kielce, tam już nie popełnię błędu i ustawię się w pierwszym szeregu.
JERZY ODOLCZYK: – Dziękuję przemiłym Towarzyszom Podróży za cudowną sobotę!!! Co do zawodów to od początku miałem chytry plan poprawić ostatnie miejsce z Marek, a może nawet trzecie od końca z Wąchocka. Dzięki mojemu wrodzonemu sprytowi i niesamowitemu zbiegowi okoliczności ten ambitny projekt wypalił w stu procentach! Maciek Dąbrowski nie zdołał mnie dogonić piechotą choć walka była zażarta do samej mety a jeszcze dwie osoby udało mi się wyprzedzić gdy pobiegłem z Belni. Z niecierpliwością czekam na następne zawody gdzie stosując kilka razy podobny manewr mam szansę nawet uwaga! NA SIÓDMY SEKTOR!!!!!
Partnerami zespołu są cozmobike.pl oraz PPiP Pracownia Projektowa Janusz Pachowski
fot. Paweł Wasiłek/www.oipfoto.com.pl