Drużynowe Mistrzostwa Polski MTB Amatorów w Otwocku

W niedzielę 12.07.2015 odbyły się Drużynowe Mistrzostwa Polski MTB Amatorów w Otwocku organizowane przez Poland Bike Marathon. Wystawiliśmy 2 drużyny. W kategorii Kobiety OPEN oraz ELITA. Drużyna Pań w składzie: Marta Szałaj, Małgorzata Osiadacz, Joanna Pachowska i Agnieszka Donimirska; a drużynę męską w składzie: Cezary Koszalski, Paweł Adamus, Piotr Gonstal i Andrzej Pachowski. Panie miały do pokonania jedną pętlę o długości 25 km, natomiast Panowie 2 pętle wynoszące łącznie 50 km. Tempo w obu drużynach dyktowali odpowiednio Cezary i Marta. Należy jeszcze wspomnieć że Cezary Koszalski wystartował na rowerze Specialized wypożyczonym w sklepie Cozmo Bike.
Trasa była bardziej urozmaicona i wymagająca niż rok wcześniej. Teren był bardziej pofałdowany i zróżnicowany. Nie zabrakło piachu, szutru, korzeni oraz podjazdów. Nie obyło się bez przygód: Andrzej na 35 km przeleciał na zjeździe przez kierownicę. Powodem było zahaczenie pedałem o wystający korzeń. Mimo że mocno poobijany ukończył zawody. Obie nasze drużyny osiągnęły dobre wyniki. Panie zajęły 4 miejsce, a Panowie 13.

Poniżej prezentujemy relacje naszych zawodników:

PIOTR GONSTAL: -chciałem bardzo podziękować chłopakom ze składu – Cezaremu Koszalskiemu i Pawłowi Adamusowi. Chłopaki chciałbym powiedzieć, że jazda z Wami to prawdziwa przyjemność. Niestety tylko na 1 kółku, kiedy okazało się, że jednak się przeliczyłem z siłami i zabrakło mocy na drugie. Później przyjemność zamieniła się w poczucie winy, że tylko Was mocno spowalniam. Gdyby nie to, mogliście zrobić znacznie lepszy wynik.
Tu właśnie jest miejsce na podziękowania, że przy żenującym poziomie mojej jazdy od ok 40km (lub wcześniej) wytrzymaliście i wspieraliście mnie w dotarciu do mety. Gdyby nie to pewnie odpuścił bym nieco wcześniej, a tak cisnąłem ile tylko byłem w stanie do samego końca.
Wynik pierwszego okrążenia pokazuje jak bardzo było powyżej mojego tempa. Na wiosnę na MINI miałem 1:15, dzisiaj 1:03:33! nawet drugie totalnie zwalone okrążenie było szybsze niż mój solowy wiosenny wynik 1:13:27. Gdybyśmy pojechali drugie okrążenie tak samo szybko byli byśmy na 9 miejscu, a tak na 13.
Są też gratulacje dla Andrzeja Pachowskiego, że potrafił trzeźwo ocenić tempo i odpuścić kiedy jeszcze nie było za późno. Mam nadzieję, że gleba, którą zaliczyłeś nie była na tyle poważna, że będziesz mógł kontynuować sezon bez przerw.

ANDRZEJ PACHOWSKI: – Start w drużynie i pierwsze kilometry były bardzo szybkie i chyba trochę jak dla mnie za szybkie – niestety nie dałem rady utrzymać tak wysokiego tempa. Na 6 km odpadłem od teamu – dopiero po jakimś czasie udało mi się uspokoić puls i jechać swoim tempem, niestety samemu na tych prostych szybkich szutrach to ciężko było dobrą prędkość osiągnąć. Pierwsze okrążenie wyszło 1:07, drugie z kraksą na 35km 1:16 czyli nie najgorzej zwłaszcza że 15 km jechałem z krzywą kierownicą i obróconym siodełkiem, i trochę zajęło zanim się podniosłem i pozbierałem – dojechałem niecałe 7 min za drużyną. Rower na szczęście chyba cały a ja trochę poobijany, bo nadziałem się podczas upadku brzuchem i klatką na kierownicę, kolano stłukłem, udo i piszczel, oraz starty łokieć. Klata tam gdzie przywaliłem podrapana i trochę spuchło.

JOANNA PACHOWSKA: -To była ostra jazda na wysokich obrotach! Marta i Małgosia od początku dyktowały porządne tempo. Puls tuz po wyjechaniu ze stadionu skoczył mi do 190 i tak się już wahał przez większość czasu.. Miałam kryzysy, „umierałam” parę razy na trasie, jednak dziewczyny mnie mocno wspierały i dzięki temu starałam się nie odpuszczać. Tempo dawało mi na tyle mocno w kość, że przez część trasy nie byłam wstanie mówić, łapczywie łapiąc powietrze. Nie miałam siły dawać zmian. Marta i Małgosia przejęły inicjatywę, gdy ja walczyłam o przetrwanie. Niestety pod sam koniec już mnie odcięło, zabrakło sił na walkę. Zakopałam się w piachu i „przytuliłam drzewo”. Podjazd na koronę pokonałam z „buta” a na metę wjechałam widząc już gwiazdy. Minęło dobre 5 minut nim organizm ustabilizował się. Do 3 miejsca zabrakło 2 minut. Czuję się trochę winna, bo te 2 minuty można było „urwać”. Mimo żalu do siebie o te 2 minuty jestem też zadowolona – przejechałam w mocnym tempie będąc po chorobie i antybiotykach. Mam nadzieję że w przyszłym roku się poprawię. P.S – Dziewczyny jeszcze raz dziękuję za wspaniałą jazdę 🙂

fot. Zbigniew Świderski


Opublikowano

w

przez

Tagi: