Bike Maraton w Szklarskiej Porębie

W sobotę 8 lipca 2017 r. odbył się Bike Maraton w Szklarskiej Porębie w którym wzięli udział Marta i Marcin Wyrzykowscy. Okolica Szklarskiej Poręby z jednej strony otoczona jest Karkonoszami, z drugiej Górami Izerskimi. Obydwoje zdecydowali się na dystans Mega wynoszący 43 km i posiadający 1500 m przewyższeń. Trasa od startu zaczynała się podjazdem Puchatkiem. Następnie pojawił się płaski odcinek szeroką drogą, leśną ( Droga Pod Reglami). Następnym wyzwaniem była wspinaczka na Wysoki Most, skąd rozpoczynał się pierwszy zjazd, i techniczny odcinek zielonym szlakiem do rozjazdu. Po rozjeździe nie zabrakło technicznych fragmentów na Złotym Widoku, z przejazdem przez Michałowice i zielonym szlakiem na Grzybowiec, gdzie zaczynała się techniczna sekcja ze stromym zjazdem do Cichej Doliny i powrotnym podjazdem na Grzybowiec. Kolejny zjazd do niebieskiego szlaku i znów podjazd do Grzybowca. Tegoroczna edycja charakteryzowała się sporą nowych odcinków nigdy nie jeżdżonych na maratonach. Trasa przez zawodników oceniana została jako wymagająca technicznie. Nasi zawodnicy świetnie sobie z nią poradzili. Marta Szałaj wywalczyła 4 miejsce w kategorii K3 z czasem: 03:38:40, a Marcin Wyrzykowski 128 miejsce w M3 z czasem 03:27:38. Wsparcie techniczne naszym zawodnikom zapewnia sklep rowerowy Cozmo Bike.

Poniżej prezentujemy relację z trasy.

MARCIN WYRZYKOWSKI: Na wstępie dziękuję Andrzejowi, który na dzień przed zawodami pożyczył mi manetkę do przerzutki i Łukaszowi z Cozmo Bike, który to wszystko poskładał. Jeśli chodzi o same zawody; 5 minut przed startem słyszę wołanie żony z dalszego sektora…okazało się, że pękła jej dętka. Oczywiście będąc uczynnym mężem, wyszedłem ze swojego sektora, w trybie ekspresowym wymieniłem dętkę Marcie i tym samym ruszyłem na trasę praktycznie z samego końca ostatniego sektora. To zrewidowało mocno moje cele na ten wyścig i jedynym planem pozostało zimne piwo na mecie. Pierwsze kilometry to jazda slalomem na podjazdach i mijanie wolniejszych zawodników oraz sprowadzanie roweru na bardziej technicznych zjazdach, ponieważ nie było możliwości ominięcia tych korków. Dopiero po rozjeździe Mini i Mega (dystans, który jechałem) zacząłem podążać swoim tempem. Nowy sprzęt okazał się rewelacją, a ja mu tylko przeszkadzałem w jeździe. Wiele podjazdów, których do tej pory bym nie podjechał, teraz nie sprawiły mi problemów, a na technicznych zjazdach okazał się bardzo zwrotny. Sama trasa była wspaniała, jedna z najlepszych w Polsce, a zawodnicy regularnie tam startujący przyznawali, że była jedną z najtrudniejszych w ostatnich latach, więc fajnie, że tak udało się trafić. Pomimo wypadków losowych przed zawodami i związanych z tym pewnych utrudnień, było bardzo pozytywnie.

fot. FotoMaraton.pl


Opublikowano

w

przez

Tagi: