W niedzielę 10 lipca się Poland Bike Marathon w Nowinach w których wzięła udział liczna grupa naszych zawodników. Rywalizacja odbywała się na dwóch dystansach Max – wynoszącym 45 km oraz Mini – 25 km. Na dystansie Max reprezentowali nas: Krzysztof Skwark, Marta Szałaj, Łukasz Koziński, Paweł Adamus, Marcin Wyrzykowski, Piotr Rek, Jerzy Odolczyk i Andrzej Pachowski; a na dystansie Mini: Michał Krzyczkowski i Joanna Pachowska. Wśród naszych zawodników miejsca najbliżej podium zajęli na dystansie Max: Marta Szałaj i Krzysztof Skwark – obydwoje 5 miejsce w swoich kategoriach (K3 i M2). Natomiast na dystansie Mini: Michał Krzyczkowski zajął 4 miejsce w kat. M1, a Joanna Pachowska 10 w K3. W klasyfikacji zespołowej zajęliśmy 6 miejsce. Dla drużyny najwięcej punktów zdobyli: Krzysztof Skwark, Marta Szałaj, Łukasz Koziński i Paweł Adamus.
Poniżej prezentujemy wrażenia naszych zawodników.
ŁUKASZ KOZIŃSKI: W końcu prawdziwe MTB w tym roku. Mocny, ostry start pod górę trochę mnie przytkał ale od jakiegoś 10 kilometra było już
tak jak powinno. Zacząłem jechać swoje odrabiając początkowe straty. Pierwsza pętla na 90% a druga to już całe 100% dostępnej tego dnia mocy. Trasa super. Ciężkie i mozolne podjazdy. Bardzo szybkie zjazdy z uskokami, korzeniami i kamieniami. Nic dodać, nic ująć. Prawdziwa wisienka na torcie w kalendarzu Poland Bike.
Strat zaliczam do udanych. Pogoda świetna. Sprzęt nie zawiódł. Noga dała radę. Z miejsca i czasu też jestem bardzo zadowolony mimo spadku do drugiego sektora. Wycieniowanym góralem nie jestem i naprawdę czułem każdy nadprogramowy kilogram który trzeba było wwieźć na górę 😉
JOANNA PACHOWSKA: Trasa w Nowinach różniła się od zeszłorocznej ze względu na odwrócenie kierunku jazdy. Efektem takiej decyzji była zwiększona ilość podjazdów co akurat mi bardzo odpowiadało. Tuż po starcie przy wjeździe w las pojawił się pokaźny zator na przewężeniu powodujący stratę cennych minut. Część trasy pokonywałam w towarzystwie Jurka Odolczyka który uciekał mi na zjazdach 🙂 Gdzieś w połowie trasy miałam dwie niezbyt przyjemne sytuacje. Pierwsza: zdenerwował mnie pewien zawodnik który wyrzucił butelkę w las. Udało mi się go dogonić i zwrócić uwagę. Ku mojemu zaskoczeniu stwierdził że to „wypadek przy pracy” 🙁 Druga: jakiś zawodnik stresował mnie na zjeździe próbując popędzać co skończyło się wymianą zdań. Powiedziałam mu że jak jest taki mocny to niech spróbuje mnie wyprzedzić. Usłyszałam od niego że oprócz skończenia podstawówki wypadałoby się jeszcze czegoś nauczyć (!) Wkurzył mnie! Zaproponowałam mu zmierzenie się na podjeździe do którego się zbliżaliśmy. Zgodził się…. I został w tyle 😛 Na kamienistym podjeździe w pobliżu rozjazdu Mini/Max znów spotkałam Jurka. Kawałek pojechaliśmy razem. Wyjeżdżając z lasu na zjeździe znowu przestrzeliłam trasę i skierowałam się na trasę dystansu Fan. Szczęśliwie szybko się zorientowałam jak zobaczyłam 5 zawodników którzy mi w międzyczasie uciekło. W tym miejscu przydałaby się osoba kierująca ruchem. Na metę wjechałam zadowolona i z lekkim niedosytem. Korciło mnie żeby pojechać Maxa. Mimo spadku do 7 sektora osiągnięty wynik uważam za niezły: 01:23:14, Open: 13, K3:10. I znów była okazja pobawić się regulowaną sztycą 😀
MARCIN WYRZYKOWSKI: Cóż, przed zawodami w Nowinach nie stawiałem sobie za cel konkretnych osiągnięć, szczególnie, że start przypadł po pewnym okresie rozluźnienia treningowego. Wiedziałem natomiast po zeszłorocznej edycji czego spodziewać się po trasie w Nowinach, jednej z najciekawszych w Poland Bike. Jej odwrócony przebieg w porównaniu do poprzedniej edycji przypadł mi do gustu. Górzysta trasa, ale łatwa technicznie i o płynnym charakterze bardzo mi tego dnia odpowiadała, a tempo jazdy było dla mnie satysfakcjonujące – po sprawdzeniu wyników nawet zaskakujące, ponieważ nie spodziewałem się na tyle dobrej dyspozycji. Fajna trasa, dobra pogoda czyli miło spędzona niedziela.
MICHAŁ KRZYCZKOWSKI: Trasa w Nowinach podobna do zeszłorocznej mocny i szybki start pod górę były dynamiczne zjazdy i miejscami długie i mozolnie podjazdy. Start uważam za udany.
KRZYSZTOF SKWARK: Dziękuję Andrzejowi Pachowskiemu za perfekcyjne przygotowanie roweru 🙂
Od samego startu czułem oddech Łukasza Kozińskiego na plecach, co dało mi dodatkową motywację na pierwszym podjeździe.
Potem było już gorzej, wielkie potwory na wielkich 29 calowych kołach zjeżdżały odpoczywając a ja musiałem dokręcać a i tak miałem problem z utrzymaniem koła na prostych szybkich zjazdach i płaskich odcinkach. Starałem się nadrabiać na zjazdach, ale kilka km pod wiatr w samotności pozostawia efekty. Miejsce cieszy, czas już nie do końca.
Po wjechaniu na metę czułem niedosyt, miałem ochotę na jeszcze.
Fot. Zbigniew Świderski