Zawody Lotto Poland Bike w Płocku sprawiły, że jesteśmy pełni optymizmu przed kolejnymi startami, ale równocześnie staramy się zachować spokój i nie popadać w zbyt dużą pewność siebie, ponieważ przed nami nadal dużo pracy.
W piątej tegorocznej rundzie Poland Bike wystartowało 20 naszych zawodników, w tym trzech kandydujących do naszego teamu.
W klasyfikacji drużynowej zanotowaliśmy historyczny wynik, zajęliśmy szóste miejsce. Punkty dla drużyny zdobyli Karol Wróblewski, Cezary Koszalski, Piotr Rek i Krzystof Skwark. To w klasyfikacji sezonu pozwoliło nam awansować na siódme miejsce. Jeszcze nigdy tak wysoko nie byliśmy, to świetny wynik dla PWMTB. Wszyscy startujący w Płocku spisali się na medal.
Na dystansie mini wśród kobiet najlepiej pojechała Marta Szałaj, a wśród mężczyzn Paweł Adamus.
MACIEJ CHMIELEWSKI: – 2 września 2012 roku w Płocku to mój debiut na MTB. Czas 1,34,39 ze średnią prędkością 21,6 km/h i 72,6% czasu zwycięzcy. Wczoraj po raz drugi przejechałem tę trasę (może podobną) i czas o ponad 10 minut lepszy(1,23,31), średnia 23km/h i procent do zwycięzcy 81,3. Cokolwiek to znaczy. Awans do 4 sektora i 9 miejsce w sektorze 5 ze stratą 3 minut do najlepszego. Trasa szybka na której jechałem cały czas „z blatu” redukując na zdaje się dwóch podjazdach i ostatnim przed schodami. Dwa zjazdy, o których po Karpaczu wspominam przez grzeczność. Trochę kłopotów sprawiał wiatr, a że większość trasy jechałem sam to nie mogłem się schować na kole, a jak już się raz udało to przegapiłem bufet. I tu jedna uwaga, kolarze MTB nie mają tradycji czy też raczej chęci do tworzenia wachlarzy, pociągów, wychodzenia na zmiany itp. w miejscach, które na to pozwalają i przez to poprawieniu swoich czasów. Jednym słowem chytry traci dwa razy, zdaje się. Jak zwykle mały minus za oznakowanie trasy czasem miałem wrażenie, że strzałka była już za zakrętem i trzeba zwalniać, szukać trasy jakby to był bieg na orientację przy 30 km/h. I tylko cały czas nie rozumiem czemu ma służyć idea wchodzenia po schodach z rowerem na plecach? Gratuluję drużynie miejsca bo nazwy zespołów za nami budzą respekt.
PAWEŁ PUCHALSKI: – Do Płocka pojechałem żeby zrobić ostatni test dla moich kontuzjowanych pleców. Nie zamierzałem się ścigać na moje 100 %. Nie wiedziałem nawet czy dam rade przejechać Max , ale kiedy zobaczyłem rozjazd nie zastanawiałem się ani chwili. Muszę powiedzieć, że kiedy przestawało boleć, jechało mi się doskonale. Niestety co parę kilometrów musiałem stawać i robić sobie rozciąganie. Podjazdy, które 2 lata temu z trudem podchodziłem, teraz podjechałem bez większych problemów, ale to pewnie z powodu doskonałego Scotta którego mam szczęście dosiadać. Teraz czas na najważniejszy wyścig w sezonie. Na pewno stanę na starcie i ruszę w góry razem z resztą ekipy. Nie wiem czy ukończę te zawody, ale obiecuje że będę walczył. Na koniec gratulacje dla całej drużyny za wspaniały wynik. Dwa lata temu kiedy przyjechaliśmy do Płocka po raz pierwszy, byliśmy dla innych raczej ciekawostką niż poważnym rywalem. Teraz większość zespołów została w tyle. Jestesmy jedną z najmocniejszych amatorskich ekip w Polsce. Mój czas przejazdu to 2.34.19, awans do 6 sektora, miejsce 10 w kategorii wiekowej i 162 open a średnia prędkość to 19.8 km/h.
ANDRZEJ PACHOWSKI: – W Płocku stratowałem po raz drugi. Trasa niewiele zmieniona od zeszłego roku, ale i tak miejscami zaskakiwała. Trzeba było uważać na zjazdach, zwłaszcza że malownicze wąwozy były dosyć mroczne, a ja jechałem w ciemnych okularach z racji pięknej pogody. Wynik z zeszłego roku poprawiłem o 18min wiec jest postęp. Czas: 02:11:14; Open: 120 ; M3: 53; średnia: 23.3km/h.
JOANNA PACHOWSKA: – Trasa w Płocku urzekła mnie krajobrazowo i pod względem technicznym. Nie spodziewałam się że mogę się tak umęczyć. Większość podjazdów pokonałam bez problemów. Siły mnie opuściły przed słynnymi schodami. Jedyny fragment który mi się nie podobał to przejazd wzdłuż ogrodzenia stacji transformatorowej. Mój wynik pozostawia wiele do życzenia. Niestety niewiele trenuję ostatnio, co ewidentnie było widać. Dobrze że zdecydowałam się wziąć stabilizator nadgarstka, bo troszkę mnie wytrzęsło i ręka wciąż daje mi popalić. Mimo słabego wyniku jest to kolejny mały krok w przód – już mniej boje się jazdy w grupie (wspomnienie Międzyrzeca wciąż się mnie uparcie trzyma). Walka o powrót do dawnej formy trwa. Będę walczyć (głównie ze sobą) na kolejnych maratonach!
RAFAŁ SZULC: – Co Płock to Płock. Byłem po raz trzeci pierwszy raz jechałem maksa i było świetnie. Super trasa na której można było się zmęczyć. Mogłem sprawdzić jakie jeszcze mam braki, niestety podjazdy to nie jest moja najlepsza strona i właśnie na nich najwięcej traciłem. Oczywiście nie zabrakło też wywrotki, ale ponieważ w lądowaniach jestem mistrzem to nic mi się stało. Upadek miał miejsce niedługo po rozjeździe mini i maksa przy pierwszym pomiarze czasu. Osoba, która tam była krzyknęła, że ostry zjazd – co to dla mnie, ale zdziwiłem się, jak zobaczyłem zamiast prostej drogi zakręt w który się niestety nie zmieściłem i tak straciłem kilka sekund bo przy okazji spadł mi łańcuch i zanim się pozbierałem to trochę potrwało. Ale jak to mówią, jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz. Do mety dojechałem na 125 miejscu i w zasadzie nie byłem specjalnie zadowolony jednak jak dotarło do mnie, że awansowałem do 4 sektora i rating zarówno kategorii jak i open najwyższy w tym roku to stwierdzam, że jednak nie było tak źle.
MARTA SZAŁAJ: – Trasa w Płocku super, pierwszy raz ją jechałam z Poland Bike i wtrącę na wstępie że w zeszłych latach jechałam Płock z konkurencją i nie wiem jak PB to robi ale ten sam teren a trasę potrafią zrobić genialną!!! Niestety start dla mnie bardzo pechowy, na pierwszym kilometrze straciłam bidon a na ostatnim dętka odmówiła mi posłuszeństwa i bieg z rowerem u boku i spd’ach po bruku przez ten kilometr wykończył mnie bardziej niż te trzydzieści parę kilometrów wcześniejszych, ale i tak jestem zadowolona, głównie dlatego że jako team spisaliśmy się najlepiej w tym sezonie i jestem z nas dumna.
PAWEŁ ADAMUS: – W poprzedniej edycji PB trasa w Płocku należała do najciekawszych. Tegoroczne modyfikacje sprawiły, że było szybciej i jakby odrobinę łatwiej. Trochę brakowało wąskiego singla między wąwozem a pseudo-wajsgórką, samej górki oraz technicznego zjazdu na 4 km przed metą. Jeśli chodzi o wynik, muszę przyznać, że po górskich przygodach liczyłem miejsce w pierwszej 50-tce MINI. Niestety kondycyjnie to nie był mój dzień. Od rana czułem, że brakuje mi świeżości, a utrzymanie mocnego tempa podczas wyścigu kosztowało mnie więcej sił niż zazwyczaj. Cieszy ilość punktów dla drużyny – gratuluję MAXowcom genialnego wyniku!
KAROL WRÓBLEWSKI: – W Płocku jechałem rok temu pierwszy raz maxa, więc mam do trasy pewien sentyment.. Trasa tegoroczna straciła parę fajnych elementów bardziej technicznych na rzecz sprintu ale w dalszym ciągu potrafi zmęczyć zwłaszcza jak się dołoży do tego nieprzychylny wiatr. Tradycyjnie już początek zawaliłem i później starałem się odrabiać straty. Wynik na mecie był dla mnie ogromnym zaskoczeniem nie wierzyłem że jestem w stanie tak pojechać. Najbardziej cieszy wynik jaki wykręciliśmy jako drużyna jest po prostu kosmiczny. Ogromne brawa dla Cezarego który przyjechał zaraz za mną.
SŁAWEK WÓJCIK: – Na start pojechałem dość spontanicznie, osłabiony perturbacjami po Supraślu. Trasa, jedna z najciekawszych w zeszłym sezonie, zmieniła jednak swój charakter. Wydaje się, że stała się znacznie szybsza i uboższa o bardzo ciekawe techniczne fragmenty: m.in. o b. stromą górkę i wąwóz zaraz za nią oraz o zjazd ze skarpy ze 3 km przed metą. Uzyskałem wprawdzie wynik lepszy o 10 minut od zeszłorocznego (co ciekawe czołówka miała porównywalne czasy w ’13 i ’14), nadal pozostaje jednak niedosyt. Zabrakło tylko 2 punktów aby awansować do 3 sektora. Po 90 min jazdy znowu opadłem z sił, co wyraźnie widać na zapisanym śladzie. Na dodatek po 20 latach przypomniało sobie o mnie uczulenie pokarmowe. Przynajmniej reszta zespołu spisała się na medal, szczególnie chłopaki na długim dystansie! Ja zaś czekam na start bez przygód: bez zatruć, uczuleń, bezsensownych kontuzji oraz przeziębień.
CEZARY KOSZALSKI: – Kolejny start w zawodach z cyklu PB za mną. Start z 3 sektora zwiastował mocne tempo. Początkowe założenie by nie forsować tempa na samym początku w celu uniknięcia spotkania z brukiem pozostało czczą mrzonką, a mocne tempo pozostałych uczestników nakręciło mnie porządnie na ostre ściganie. Trasa szybka, z mocnymi podjazdami i redukującymi kwas mlekowy w mięśniach zjazdami. Jej przebieg nie pozwalał się nudzić, była urozmaicona i zwyczajnie cieszyła oko:) Zjazdy zniszczonymi erozją wąwozami podnosily ciśnienie, a chęć osiągnięcia jak najlepszego wyniku nie pozwalała zacisnąć klamek hamulca. Momentami trasa gubiła zawodników, a może oni trasę. Strzałki niejednoznacznie wskazywały czy zakręt wystąpi za czy przed nią, przez co dwa razy zakręciłem widowiskowa „ósemkę”. 10minutowa walka z kolką została na szczęście wygrana, choć myślałem przez moment, że już po zawodach. Co mnie cieszy, nie było korków na trasie dzięki czemu do czołówki nie straciłem więcej niż 10min. Ostatnie kilometry trasy wzdłuż klifów, wraz z uskokiem z trawy na chodnik pokonałem bez kraksy jedynie dlatego, iż w porę zauważyłem przewracających się tam zawodników. Reasumując, trasa widowiskowa, szybka i dość trudna. Wyniki to 33/171 Max; 11/27 kat. M2; czas 1:52.42; pred. Śr. 27,7km/h. Awans do 2 sektora. Następny przystanek Nadarzyn!
PIOTR REK: – Dziś czwartek a banan na twarzy po maratonie w Płocku nadal obecny choć juz troszkę przejrzały . Nareszcie w Poland Bike trasa, która zasługiwała na zorganizowanie na niej zawodów. Nawet przez moment nie było mowy o nudzie. Ciągle coś, podjazd albo zjazd, wąwóz lub ładny krajobraz. Po tym maratonie wróciła wiara ze można na Mazowszu ustawić ciekawą trasę bo po Rembertowie miałem już serdecznie dosyć nudy na trasie. Start zakończony najlepszym wynikiem w tym roku: 1:57:43 co dało mi 57 miejsce open i 24 w kategorii. Pozostaje tylko niedosyt z braku awansu do 2 sektora – zabrakło dosłownie 1 pkt.
KATARZYNA SZULC: – 1 Czerwca, czyli Dzień Dziecka – ten dzień był jednym z najbardziej udanych dni moich pociech. Klara i Filip mieli przyjemność spędzić ten dzień w pełni oddając się sportowemu duchowi walki. Dzieciaki po raz kolejny wystartowały na trasie Maratonu Poland Bike tym razem na kultowych trasach w Płocku. Klara podjęła zaciętą walkę w wyścigu Mini Cross. Mimo, że trasa wiodła po kostce brukowej, miżo iż było trochę pod górkę i mimo iż tuż przed metą dzieci dopingowal Clown w niebieskim stroju, który w tym roku nieco wystraszył Klarę – udało się Klara pokonała wszystkie lęki i uplasowała się tuż za czołówką. Już na starcie podjęła wyzwanie i pędziła do mety, nie oglądając się na przeciwności… Tuż przed metą z lewej strony przejechała na prawo aby sprytnie uniknąć spotkania z Clownem, niestety był on bardzo szybki – na tyle, że nawet przywital się z Klary żyrafą na Specjalu – zrobił „PI-PI” i pobiegł witać inne małe pociechy. Na szczęście Klara zachowała zimną krew i nie zatrzymała się… Wpadła na metę jak błyskawica i z uśmiechem na buzi! Wyniki: Kategoria DC1, Dystans CROS Miejsce 4/7 czas 00:56.Ale ale biorąc pod uwagę roczniki (Miejsca 1-3 zajęły dziewczynki z rocznika 2010, zaś miejsca 4-6 zajęły dziewczynki z rocznika 2011 – czyli była 1-wsza wśród rówieśniczek) BRAWO KLARA!!! Filip wystartował na dystansie FAN. Samodzielnie pokonał całą trasę, która na początku okazała się być nieco chaotyczna, po pierwszych 2 km poprowadzonych w spokojnym tempie prze pilota wyścigu – dzieci wystartowały wspólnie, bez podziału na 1 i 2 sektor. Choć jak twierdzi Filip przez krótką chwilę decyzja ta była nie do końca ustalona. Gdy rozpoczał się właściwy maraton, dzieciaki mocno cisnęły do przodu. Mimo drobnych kłopotów zdrowotnych Filp (wystartował choć był przeziębiony) nie poddał się i walczył do samego końca… Na mecie finiszował z większą grupką dzieci i podobnie jak Klara z uśmiechem na buzi!!! Ostatecznie utrzymał się w pierwszej 10-tce w swojej kategorii wiekowej. Brawo FILIP!!! Wyniki: Kategoria C2, Dystans FAN – 10.0 Km, Miejsce 9/16 Czas: 00:40:19 Open: 38/57.
fot. Zbigniew Świderski